08
29
Kategorie (Książki, Książki – recenzje). Autor: Marcin Grzeszczak, 29 sie 2010

„DROGA” – Cormac McCarthy

Droga_okladka

Temat postapokaliptycznego świata został już przedstawiony na multum sposobów w literaturze, kinie, komiksie, grach komputerowych. Wydawałoby się, że z tak wyeksploatowanego złoża nie da się już wydobyć żadnej nowej jakości. A jednak Cormacowi McCarthy’emu ta sztuka się udała. Nie dość, że z ogranych schematów stworzył wciągającą, wielowymiarową opowieść, to jeszcze zdobył za nią jak najbardziej zasłużony laur – Nagrodę Pulitzera.

Sukces amerykańskiego pisarza tkwi w podejściu do tematu. Jakże oryginalnym i nieszablonowym prowadzeniu fabuły. Autor nie skupia się – jak wielu jego poprzedników – na przyczynach zagłady znanego nam świata. Czytelnik może jedynie z kontekstu domyślać się co spotkało naszą cywilizację, jaki kataklizm nastał i przez co lub kogo spowodowany. Obrazy wypalonej ziemi, przysypanych popiołem resztek ludzkości, martwej roślinności robią przejmujące wrażenie. Czy stało się tak na skutek wojny nuklearnej, jakiejś kosmicznej katastrofy, czy też innej tragedii – tego się nie dowiadujemy. Wiedza ta nie jest nam tak naprawdę potrzebna. W centrum uwagi McCarthy’ego są bowiem ludzie. Nieliczni przedstawiciele upadłego gatunku, błąkający się po pustkowiu w poszukiwaniu jedzenia i odkupienia, a czasami śmierci. Część z nich uległa zezwierzęceniu. Mordując się nawzajem i zjadając próbują jakoś przetrwać. Kanibalizm jest powszedni. Głód jest w stanie wymusić najbardziej karygodne działania. Obraz upieczonego nad ogniskiem dziecka, które przed momentem wyszło na świat z łona matki, robi wstrząsające wrażenie i chyba najbardziej definiuje okrucieństwo tego nowego świata.

Właśnie po drogach takiego piekła, gdzie każdy napotkany człowiek może stać się śmiertelnym zagrożeniem, podróżuje bezimienny ojciec z bezimiennym kilkuletnim synem. Mężczyzna stara się ze wszystkich sił zapewnić możliwie znośną egzystencje dziecku. W zgliszczach osiedli ludzkich szuka jedzenia i czystej wody, ubrań, wszystkiego co niezbędne. Próbuje jak to tylko możliwe chronić malca przed okrucieństwami świata. Jednak – jak sam zdaje sobie z tego sprawę – jest to nierealne, a zło sięgnie swym pazurem każdego, nawet jeśli jest może ostatnią niewinną istotą na planecie.

Niewielkich rozmiarów powieść, pisaną charakterystycznym dla autora językiem, pozbawionym wyszczególnionych partii dialogowych i o bardzo oszczędnym stylu, pochłania się błyskawicznie. Ta zamierzona prostota sprawia, że w niektórych partiach proza nabiera cech wysublimowanej poezji. Fabularnie w sumie nie dzieje się dużo. Natomiast klimat osamotnienia i rezygnacji jest ciężki, przytłaczający i wszechobecny. Pomimo tego błyszczy gdzieś na horyzoncie nikłe światełko nadziej. Może jest jeszcze szansa dla ludzkości, a główni bohaterowie nie są ostatnimi prawymi ludźmi jacy pozostali na spalonej Ziemi.

tytuł: Droga
tytuł oryginału: The Road
autor: Cormac McCarthy
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Kraków 2010
stron: 268
oprawa: twarda
ISBN 978-83-08-04484-1

08
29
Kategorie (FILM, Film – recenzje). Autor: Marcin Grzeszczak, 29 sie 2010

„INCEPCJA” – Christopher Nolan

Incepcja - plakat

Sen jest swoistego rodzaju zagadką, a marzenia senne zawsze stanowiły kanwę wielorakich interpretacji i psychologicznych analiz. Nocne wizje odpoczywającego umysłu to prawdziwie wewnętrzny świat człowieka, skonstruowany według najbardziej szalonych praw fizyki. Odrębne uniwersum będące prywatnym światem każdego z nas, światem gdzie tylko my możemy egzystować i dokąd nie ma wstępu nikt inny, nawet gdybyśmy tego zapragnęli. Umysł buduje nowe konstrukcje z istniejących rzeczywiście elementów: wydarzeń, miejsc, osób. Czasem wykreowany przez neurony świat jest realnym odwzorowaniem tego istniejącego na jawie, a innym razem jego całkowitą metamorfozą, czymś niepojętym, całkowicie fantastycznym i surrealistycznym. Jak dziwnym by nie było miejsce, które w czasie snu eksplorujemy, jest ono dla nas – w tym stanie – realne. Jak zatem odróżnić sen od rzeczywistości, czy w ogóle jest to możliwe?

Christopher Nolan swoim filmem potwierdza, że jest jednym z najciekawszych obecnie twórców kina popularnego. Oryginalna fabuła, będąca wyzwaniem intelektualnym dla widza i nieszablonowe rozwiązania formalne stanowią o nowej jakości oglądanego widowiska, które pozostając wyśmienitą rozrywką nie unika poważniejszych filozoficznych zagadnień. Wyjściowy koncept jest dość prosty. Wyobraźmy sobie świat, w którym opracowano technologie (przy czym twórcy nie zagłębiają się w jej naukowe przedstawienie) pozwalającą dostać się do snu człowieka i aktywnie w nim uczestniczyć, a nawet – od podstaw go kreować. Bez zbędnych wstępów widz zostaje rzucony w filmową rzeczywistość, gdzie specjalista od takich właśnie wypraw, Dom Cobb (Leonardo DiCaprio), wykonuje kolejne zadanie. Gra toczy się o ogromne pieniądze dla zleceniodawcy i szansę na nowe życie dla bohatera. Sprytnie opracowany plan, ma pozwolić Cobbowi i jego zespołowi dokonać rzeczy, która jeszcze nikomu się nie udała – poprzez manipulowanie marzeniami sennymi Roberta Fischera (Cillian Murphy), mają skłonić go do decyzji korzystnej dla korporacji, która ich wynajęła. Jednak to nie sensacyjna intryga, niepozbawiona dramatyzmu i spektakularności, jest tutaj najważniejsza. To tylko powierzchnia, przykrywka. Prawdziwym dnem opowieści jest stan psychiczny bohatera i jego walka z tragicznymi wspomnieniami oraz niepewność rzeczywistości.

Reżyser poprzez subtelne szczegóły przedstawionego świat podsuwa odbiorcy pewne tropy sugerujące, że widowisko które oglądamy nie jest do końca tym, czym wydaje się na pierwszy rzut oka. Sposób realizacji pozwala widzowi od razu wniknąć w opowieść i gnać do przodu wraz z rozwijającą się fabułą. Bez wstępów i widocznych podziałów narracyjnych. Tak jakbyśmy nagle zasnęli i poddali się fali obrazów wykreowanych przez naszego wewnętrznego demiurga. Specyficzna maniera aktorska obsady, scenografia i efekty wizualne pozwalają na zawieszenie niewiary, ale jednocześnie delikatnie sugerują, że coś w tym wszystkim jest nie tak. Wyrobiony kinoman może domyślić się pewnych rozwiązań, które twórcy zaserwują podczas seansu, co jednak nie psuję pozytywnego wrażenia. Nolan niewątpliwie miał dokładnie przemyślany koncept historii, jednak jej interpretacja zależy tylko i wyłącznie od widza. Doświadczony reżyser unika prostych, nachalnie podanych rozwiązań. Bo czy możemy być w stu procentach pewni, że przedmiot – totem – mający zapewnić sennym podróżnikom kontakt ze światem jawy, też nie został wyśniony? A może tak naprawdę Christopher Nolan nigdy nie nakręcił „Incepcji”? Wy też nie byliście (nie będziecie) na nim w kinie i wcale teraz nie czytacie tej recenzji…

tytuł: INCEPCJA
tytuł oryginału: Inception
reżyseria i scenariusz: Christopher Nolan
zdjęcia: Wally Pfister
montaż: Lee Smith
muzyka: Hans Zimmer
scenografia: Guy Dyas
kostiumy: Jeffrey Kurland, Ken Crouch, Bob Morgan, Frances Sweeney
produkcja: Christopher Nolan, Kanjiro Sakura, Yoshikuni Taki, Emma Thomas
obsada: Leonardo DiCaprio, Joseph Gordon-Levitt, Ellen Page, Tom Hardy, Ken Watanabe, Dileep Rao, Cillian Murphy, Tom Berenger, Marion Cotillard, Pete Postlethwaite, Michael Caine, Lukas Haas
rok produkcji: 2010
kraj: USA, Wielka Brytania
czas: 148 min.

Strona główna
FILM
SERIALE
KOMIKS
KSIĄŻKI
Haiku
Ogólnie
Złote myśli i cytat
O mnie
Top Secret