04
20
Kategorie (FILM, Film – recenzje). Autor: Marcin Grzeszczak, 20 kwi 2014

„NIEBO ISTNIEJE… NAPRAWDĘ” – Randall Wallace

 Niebo istnieje... naprawdę - plakat

Randall Wallace, to zasłużony scenarzysta wielu świetnych filmów, takich jak chociażby Waleczne serce Mela Gibsona i reżyser, może nie wybitnych acz przyzwoitych Człowiek w żelaznej masce i Byliśmy żołnierzami. Trudno, zatem uwierzyć, że spod rąk doświadczonego twórcy wyszedł film, o którym naprawdę ciężko jest powiedzieć coś dobrego. Ekranizacja bestsellerowej książki, opartej na faktycznej historii doświadczenia życia po życiu, jest tak infantylna i przesiąknięta płytką, odpustową retoryką, że jej miejsce – miast na ekranach kinowych – winno znaleźć się w niskich lotów, telewizyjnym kanale religijnym. Mało tego – przypuścić można, iż co bardziej rozgarnięci i nieradykalni w poglądach chrześcijanie, też nie będą w stanie zaakceptować przedstawionej wizji Nieba, tak jak kłopot z tym mają niektóre z drugoplanowych osób filmowego dramatu. Szkoda, że możliwość nieszablonowego spojrzenia na kwestię przeżyć pośmiertnych (choć w tym przypadku śmierci nie stwierdzono) tonie w sentymentalizmie i religijnym bełkocie. Trudno rozstrzygnąć, jaki był target obrazu, czy miał przekonać wątpiących, umocnić wiarę już wierzących, trafić do serc prostych ludzi czy też w tonie familijnej opowiastki zjednać nowych wyznawców. Niestety, raczej żadna z wymienionych grup nie odnajdzie satysfakcji.

To zwyczajnie zły film, źle napisany, zrealizowany i fatalnie zagrany. Fabuła jest prosta, liniowa i nie oferuje żadnych zwrotów a nielicznie pojawiające się tajemnice są przewidywalne i nie wnoszą nic specjalnego do opowiadanej historii. Borykający się z problemami finansowymi, prowincjonalny pastor – Todd Burpo (późniejszy współautor wspomnianego bestsellera) – wiedzie życie pełne płomiennych, choć intelektualnie uproszczonych kazań, weekendowej gry w softball i rutyny codzienności. Żonę ma piękną i uduchowioną, jej głównym zajęciem jest wychowywanie dwójki dzieci i śpiewanie (o ile można tak nazwać to, co słyszymy z ust aktorki) wzniosłych pieśni na cześć Pana. Idylla prostego życia trwa przez pierwsze 30 min. filmu, po czym następuję mała tragedia. Kilkuletni synek, Colton, dostaje zapalenia wyrostka, a brak odpowiednio wczesnej diagnozy doprowadza do zagrożenia życia. Ląduje na sali operacyjnej, a rodzice czekają na rezultat zabiegu w szpitalnej poczekalni. Pastora nachodzi kryzys wiary i wdaję się w krótką sprzeczkę ze Stwórcą. Ten, jakby przestraszony, postanawia udowodnić swe istnienie i gwarantuje demiurgiczną mocą sukces zabiegu i bezproblemowy powrót chłopca do zdrowia. Oczywiście cała wspólnota, jednomyślnie wspiera pastora w gorliwej modlitwie, bo jak wiadomo – wiara czyni cuda. Mijają kolejne dni, wszystko zdawałoby się toczyć po staremu – trawka zieleni się na polach, chmurki malowniczo suną po niebie. Jednakże ozdrowione dziecko zaczyna opowiadać historię, jakoby podczas swojej krótkiej fizycznej niemocy odbyło duchową podróż do Nieba, gdzie spotkało Jezusa (i jego konia) słuchało anielskich pieśni i beztrosko obcowało z innymi Niebianami. Oczywiście opowieści chłopca można by złożyć na karb dziecięcej rozbuchanej i podsyconej niedawną traumą fantazji, gdyby nie pewne szczegóły. Mianowicie Colton wie o wydarzeniach, których nie mógł być świadkiem i mówi, że spotkał dawno temu zmarłe osoby. No i jak tu mu nie wierzyć…? Religijny ojciec swe wątpliwości rozwiewa podczas jednej wizyty u sceptycznej psycholog i zaczyna traktować syna jak kogoś, kto dotknął niedostępnego innym absolutu. Do czego ta cała historia zmierza? Ni mniej, ni więcej tylko do wzniosłego kazania wygłoszonego przez pastora przed szerokim audytorium wspartym przedstawicielami mediów. Ot i wszystko, żyli sobie długo i szczęśliwie.

To dosyć szczegółowe przedstawienie wydarzeń miało unaocznić jak prosta jest konstrukcja filmu. Naprawdę nic ponadto, co napisałem w powyższym akapicie i co widnieje choćby w materiałach promocyjnych dystrybutora, film Wallace’a nie oferuje. Brakuje głębszego nakreślenia psychologicznego kontekstu przeżyć chłopca. Bardziej naukowego podejścia do postrzegania pozazmysłowego. Miast spróbować racjonalnie wytłumaczyć doznane wizje Nieba, bohaterowie praktycznie od razu zakładają najmniej prawdopodobne wyjaśnienie. Wbrew zasadzie zwanej brzytwą Ockhama, gdzie najprostsze rozwiązanie jest tym poprawnym, na siłę próbują podczepić religijne spojrzenie tam, gdzie wystarczyłoby trochę świeckiej psychologii. Sama wizja, oparta na wizualnych schematach zaświatów, pełnych obłoczków i świetlistych anielskich bytów, pozwala wysnuć wniosek, iż zadziałała tutaj bujna wyobraźnia małego dziecka i jego tradycjonalistyczne religijne wychowanie. Bo jeśli kraina po drugiej stronie życia jest taka, jaką przedstawiają filmowcy – jak z nie przymierzając licheńskiej pocztówki – to jej istnienie staje się naprawdę mało prawdopodobne, bez względu na wiarę czy niewiarę widza. Przyjmijmy, na użytek tej recenzji, że Niebo istnieje… naprawdę i zasłużone byty pośmiertnie znajdą tam szczęście, nagrodę i ukojenie. Spotkają Stwórcę, ponownie zjednoczą się z przodkami, by w aurze ostatecznej wszechwiedzy i zrozumienia wejść na wyższy, nieznany i niedostępny żyjącym poziom egzystencji. Można przyjąć takie założenie, choć ciężkie do empirycznego udowodnienia, podparte religią wydaję się być jedną z dostępnych możliwości. Jednakże nie wydaje mi się, by taki absolut miał scenografie rodem z Domowego przedszkola, nawet, jeśli podglądamy go oczami kilkulatka. Trudno uwierzyć…

tytuł: NIEBO ISTNIEJE… NAPRAWDĘ
tytuł oryginału: Heaven Is for Real
reżyseria: Randall Wallace
scenariusz: Chris Parker, Randall Wallace
muzyka: Nick Glennie-Smith
zdjęcia: Dean Semler
montaż: John Wright
scenografia: Arvinder Grewal
kostiumy: Michael T. Boyd
produkcja: T.D. Jakes, Joe Roth
obsada: Greg Kinnear, Kelly Reilly, Connor Corum, Margo Martindale, Thomas Haden Church, Jon Ted Wynne, Jacob Vargas, Danso Gordon, Lane Styles, Darren Felbel, Darcy Fehr, Cruise Brown, Mike Mohrhardt, Amber Lynn Partridge, Candace Smith, Nancy Sorel
rok produkcji: 2014
kraj: USA
czas: 100 min.

Zostaw komentarz
Nick:
E-mail:
URL:
Komentarz:

Strona główna
FILM
SERIALE
KOMIKS
KSIĄŻKI
Haiku
Ogólnie
Złote myśli i cytat
O mnie
Top Secret